wtorek, 3 czerwca 2014

PERFECT MATCH

Czy jestem pewna, że to na pewno TA rodzina? Odpowiedz brzmi Taaaak!!!! 
Jak już pisałam wcześniej, to był mój pierwszy match, wiem szczęściara ze mnie bo niektórzy muszą czekać baaardzo długo, a ja tydzień czasu i mam :) 
Początkowo nie byłam pewna czy moja silna chęć zostania ich au pair wynikała z faktu, iż byli pierwszą rodzinką, która pojawiła się na moim roomie, czy faktycznie to jest "to coś", co powinno się czuć po znalezieniu tych właściwych ludzi. Fakt był jednakże niepodważalny, że już od pierwszego spojrzenia na ich rodzinne zdjęcie, bez żadnej przesady i z czystym sumieniem mogę rzec, że ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYCH WSPANIAŁYCH ANIOŁKACH (chodzi o dzieci) :)) i za każdym razem, gdy na nich patrzę moja buzia sama się śmieje ( mina małego M jest rozbrajająca i gdybym tylko mogła, to stawiłabym ich zdj, żeby móc pochwalić się wszystkim).
Tak więc już, abo dopiero, 14 sierpnia moim nowym miejscem zamieszkania będzie urocze miasto Wilmette w stanie Illinois

bo nie żeby mnie nakłoniła do ich wyboru perspektywa mieszkania kilka przecznic od tej wspaniałej plaży :P



Jak więc widać Wilmette wygląda jak typowe amerykańskie miasteczko, rodem wzięte z jakiegoś filmu. Co nie zmienia faktu, że i tak, pewnie najczęstszym miejscem, wręcz drugim domem, będzie ten uroczy placyk zabaw


Szczerze powiedziawszy do tej pory zastanawiam się, jakim cudem nasza pierwsza rozmowa ich nie odstraszyła? To pytanie mam zamiar zadać im już na miejscu :)

Pamiętam doskonale drgawki na całym ciele, kiedy siedziałam przed monitorem, już 10 min przed czasem i zastanawiałam się czy nie ściemnić czegoś typu, że mam problem z internetem. Na szczęście dzielnie wytrwałam do godz 15:00. Hostka zadzwoniła punktualnie, a dźwięk w głośnikach oznajmiał, że w końcu czas odebrać. Odwrotu już nie było. Po drugiej stronie siedziała prawdziwa osoba, mówiąca do mnie w jakimś dziwnym języku. O tak, ogólny szok spowodowany pierwszą rozmową sprawił, że moje umiejętności językowe nagle cofnęły się do poziomu co najwyżej czwartej klasy szkoły podstawowej (myślę, że tu nie przesadziłam). Siedziałam jak słup soli, nie bardzo kontaktując co się dzieje. Na szczęście, byłam na tyle świadoma, aby chociaż zachować minę, która wskazywałaby, że wszystko rozumiem. Ogólnie rozmowy nie pamiętam za dobrze. Sama nie jestem pewna jak zdołałam wydukać jakiekolwiek odpowiedzi, a kiedy hostka zapytała mnie czy mam do niej jakieś pytania, jedyne co przyszło mi na myśl to czym się zajmują? Zrobiła troszkę zdziwiona minę ale odpowiedziała mi, że ona sprzedaje domy, a on pracuje w bankowości (czuję, że będę mogła dorabiać u niego jako księgowa :P). Niestety, dopiero jakieś dwie godz. później, kiedy dziwne odrętwienie zaczęło ze mnie schodzić i nadeszła jasność umysłu, zdałam sobie sprawę, że to pytanie najprawdopodobniej było gwoździem do mojej trumny, którą ładnie sobie budowałam podczas konwersacji. Otóż dopiero po czasie powoli dochodziło do mnie co ta kobieta mi mówiła i opowiadając o obowiązkach ich au pair wspomniała, że zajmuje się sprzedażą domów- o zgrozo! jaka wtopa. Dlatego też nie oczekiwałam, że coś z tego wyjdzie, gdyż na koniec rozmowy powiadomiła mnie, że ma jeszcze rozmowy z czterema innymi dziewczynami. Po wrażeniu jakie musiałam wywrzeć pożegnałam się z opcją,że wybierze właśnie mnie. Było mi trochę szkoda, gdyż dzieci były obecne podczas naszego Skypa i ogólny harmider, jaki tam panował, przed wyjściem do szkoły, był miły :). Mały M, nawet mnie nie znając, zaczął "nadawać" o tym co lubi robić, skakać wokół kamerki, chwalić się swoją koszulką i czapką z super bohaterami i za wszelką cenę chciał pograć ze mną w wii. Dziewczynka Q. początkowo nieśmiała, po chwili zaczęła opowiadać o swojej książce. Starszy S. pojawił się na chwilę przywitać i opowiedzieć co lubi robić. I tak jak byłam zachwycona dzieciakami ze zdj, tak po rozmowie utwierdziłam się, że kocham te energiczne i niesforne dzieciaki (jedno jest pewne, że na 100% nuda mi z nimi nie grozi). Tym bardziej byłam zawiedziona tym, że zawaliłam sprawę na całej linii. Więc jakie było moje zaskoczenie kiedy wieczorem znalazłam w skrzynce wiadomość od Pani S., która zapewniła mnie, że miała ze mną miłą rozmowę i chciałaby umówić się na kolejnego Skypa, gdyż jej mąż chciałby mnie poznać ( czy my byłyśmy aby na pewno na tej samej rozmowie? bo wątpię żebym zrobiła jakiekolwiek pozytywne wrażenie)
Drugie "spotkanie" trwało naprawdę krótko, gdyż był to dzień przed I komunią S. I tak miałam okazję poznać i porozmawiać z babcią z NYC ( mam nadzieję, że zaprosi do siebie syna z rodzinką i ich aupair na jakieś święta),z moim hostem i Kimberly- ich obecną au pair- choć nie nazwałabym tego rozmową, bo mały M. latał dookoła z donatem, cały upaćkany czekoladą. W sumie, pośród całego zamieszania nie zakodowałam początkowo kiedy hostka zapytała się mnie czy nie chciałabym zostać ich nową au pair. Przyznam szczerze byłam zaskoczona. Myślałam, że takich rozmów będzie więcej, a tu proszę. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie palnęła czegoś głupiego i moją odp na ich pytanie było "Wy chcecie mnie? Na poważnie?" . Pani S. się uśmiechnęła i powiedziała, że właśnie tak. Z całego szoku powiedziałam, że muszę się zastanowić, gdyż mam jeszcze umówione inne rozmowy. Miałam więc czas na podjęcie decyzji do niedzieli (2 dni). Wieczorem dostałam jeszcze namiary do Kimberly, żebyśmy mogły spokojnie porozmawiać oraz życzenia, abym podjęła najlepszy dla siebie wybór. Tak więc jeszcze po północy skontaktowałam się z Kimberly i ta rozmowa utwierdziła mnie w przekonaniu, że to właśnie jest mój PERFECT MATCH. Nie spałam całą noc więc nad samym rankiem napisałam e-maila od rodziny #4 z odwołaniem rozmowy, a do moich hostów, że już podjęłam decyzję i to właśnie ich wybrałam :)))

Jeszcze tylko miły e-mail z odpowiedzią
" Yeah!!!  We are so happy to hear this news.  I will match us on the site and let the Au pair agency know the news.  The start date will be in august.  I need to check Kimberly's departure date.  You are going to love the area!"

i banan z mojej twarzy nie schodził, aż do otrzymania dokumentów wizowych :D

  

4 komentarze:

  1. Ale super <3 Coś czuję, że dość często będę odwiedzać Ciebie i Twoją plażę :D Ja też się zmatchowałam po 2 naprawdę krótkich rozmowach, kilkudziesięciu mailach i rozmowie z obecną ap :)
    Do zobaczenia na miejscu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basia ja i moja plaża serdecznie zapraszamy :-D ahh już nie mogę się doczekać :-)
      A my miałyśmy naprawdę duże szczęście z rodzinami, bo jak czytałam, że inne dziewczyny miały po 4, 5 rozmów i jeszcze pytania typu "co byś zrobiła gdyby?" to byłam trochę przerażona :-/

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu mega :) Super, że tak szybko Ci to wszystko poszło :) Gratulacje i powodzenia Ci życzę! :)

    OdpowiedzUsuń