wtorek, 3 czerwca 2014

moje matche

I nareszcie! Po całym procesie nieprzyjemnego wypełniania aplikacji, nadszedł czas na tą przyjemniejszą część zabawy czyli ROZMOWY Z RODZINKAMI !!!! I niestety, jak to się zwykle okazuje, nawet ten etap nie jest znowuż taki  super lajcikowy. Masa rozterek, wątpliwości i pytań bez odpowiedzi. Bo jak tu być pewnym na 100% co do rodziny, a trzeba, bo przecież to z nimi będziemy mieszkać przez najbliższy rok.
Na moim profilu pierwsze dwa matche pojawiły się chyba trzy lub cztery dni po otwarciu roomu. W międzyczasie moja niecierpliwość rosła z dnia na dzień, pojawiały się oczywiście myśli, że przecież nikt mnie nie zechce, bo dlaczego? mój profil jest na pewno beznadziejny itd. Codziennie z samego rana (wstawałam prawie razem z kurami) sprawdzałam czy ktoś przypadkiem nie napisał. Widok pustej karty przez 4 dni zaczął mnie powoli dołować, aż tu nagle pewnego pięknego poranka BOOOM- dwie rodziny były mną zainteresowane. :))
Jak zaraz zobaczycie rodzin nie miałam za wiele, ponieważ jestem taką szczęściarą, że mój pierwszy match okazał się moim PERFECT, więc czas od momentu otwarcia  roomu do wyboru rodziny, trwał ok 1,5 tygodnia :D

Match #1 MY PERFECT!!!!

Wilmette, Illinois
Dzieci (kocham :**)- chłopiec S. (8), dziewczynka Q. (7) i chłopiec M. (5)

suche fakty, bo o nich potem :D


Match #2

Już sama nie pamiętam skąd i ile lat miały dzieci, ale była ich trójka. Na moim profilu pojawili się równocześnie z pierwszą rodzinką. Jako że byli jednymi z pierwszych zainteresowanych, moja ekscytacja i plany dotyczące tej rodziny były duże. Na szczęście, kiedy pierwsze emocje już opadły i mogłam spojrzeć na wszystko racjonalnym okiem, uświadomiłam sobie, że oni są jacyś, no nie wiem- dziwni ( po prostu takie było moje odczucie). Wiadomość od nich był dwu-zdaniowa, a mając już porównanie do e-maila wysłanego przez mój perfect match, zdania typu " We would love to have a chance to talk to you further" i  "Please take a look at our profile and let us know if you'd like to talk and when would be a good time." nie zrobiły na mnie wrażenia. Poza tym, po wnikliwym przestudiowaniu zdjęć, host dad wyglądał podejrzanie (cokolwiek ma to znaczyć), biorąc pod uwagę fakt, że prawdopodobnie z żoną nie mieszkali, a na zdjęciach był praktycznie tylko on i dzieci, postanowiłam, że nie będę się w nic pakować i grzecznie im odmówiłam ( po jakiś dwóch dniach- wiem brzydko postąpiłam :/)

Match #3

Zamieszkanie- jakaś mieścina "near Boston"
Dzieci- o zgrozo 4, więc wyobraźcie sobie moją twarz widząc to (czy ja naprawdę wyglądam na     osobę będącą w stanie zaopiekować się czwórką dzieci?!) chłopak 15, dziewczyna 14,         dziewczynka 10 i chłopiec 8, więc nie było najgorzej :)

Rodzice wysłali do mnie bardzo miłego maila i wbrew sobie umówiłam się z nimi na rozmowę (przeczytałam gdzieś na blogu, żeby nie odrzucać na poczekaniu rodziny, gdyż właśnie oni mogą się okazać tymi Perfect) i właśnie w tym wypadku, o ironio losu, mogłoby tak być. Ale od początku. Zaraz po e-mailu z potwierdzeniem daty rozmowy dostałam wiadomość od mojej pierwszej rodziny (z którą rozmawiałam rano, a myślałam, że zawaliłam sprawę na całej Lini :P).Okazało się, że 1,5 godz po rozmowie z matchem nr3, będę miała drugiego skypa z nr.1 ( głowa bolała mnie na sama myśl).
Jak się okazało moja niechęć do tejże family znikła już na początku rozmowy. Rodzice okazali się fantastycznymi ludźmi i jestem pewna, że au pair, którą wybrali będzie się z nimi dobrze czuła. Sama rozmowa z nimi była niezwykle przyjemna. Obydwoje starali się mówić wolno i dobierać tak słowa, abym wszystko zrozumiała i czuła się komfortowo. Na samym początku powiedziałam im, iż obawiałam się czwórki dzieci i dużej ilości obowiązków. Oni na to, że właściwie moim zadaniem była by pomoc w budzeniu do szkoły, pakowaniu lunchy (śniadanie robi ojciec), odwożenie jednego z młodszych dzieci do szkoły, następnie miałabym czas wolny (mieli specjalną osobę do sprzątania), ok. 3pm odebranie jednego dziecka z zajęć, dopilnowanie aby odrobiły lekcje, jakaś zabawa czy coś w tym stylu, wspólny obiad, wspólne sprzątanie po nim i pomoc w kładzeniu spać. Rodzina wręcz idealna i właśnie tu pojawił się dylemat których wybrać, gdyż 1,5 godz. wcześniej match#1 zaproponował mi abym została ich au pair.
Także czekając na wiadomość od nr3, zastanawiałam się co zrobię jeśli oni również dadzą mi taką propozycję? Wybrać łatwiejszą opcję, gdzie będzie mniej pracy (mimo, że z 4 dzieci), których też szczerze polubiłam? czy nr1?- gdzie serce śmiało mi się na samą myśl o tych słodkich bachorkach ;D Host nr3 powiedział mi miłe słowa na koniec rozmowy, abym nieważne kogo wybrała, to bym była pewna swojego wyboru od początku do końca i abym z radością na twarzy przyjęła perspektywę widzenia się z tą rodziną, bo jeżeli będę czuła strach i niepewność to najprawdopodobniej nie jest to mój perfect match) - słowa warte zapamiętania dla wszystkich dziewczyn :))
Szczęśliwie sytuacja rozwiązała się sama i już wieczorem dostałam przemiłą wiadomość, choć odmowną, w której było napisane, że jestem wspaniałą osobą i na pewno znajdę swoją idealną rodzinę, jednakże po długich rozmowach z mężem podjęli decyzję i wybrali dziewczynę bardziej odpowiednią wiekowo dla ich dzieci ( czyżby obawiali się o swojego 15-letniego syna???? :P)


Równocześnie miałam jeszcze 2 rodziny, jedna z New Jersey (Marta śmiała się, że wyląduję jako kolejna uczestniczka niezbyt zaszczytnego programu "Ekipy z New Jersey"), znów trójka dzieci ( ta liczba była mi chyba pisana i nici z marzeń o 2 chłopcach :/). Kobiecie tej widać mocno zależało, gdyż zajęta matchem #1 i #3 nie odpisywałam do niej przez dwa dni, a ona uparcie pisała do mnie maile z propozycjami (kobieta sukcesu, zapracowana i trochę zakręcona- w pozytywnym sensie :)) byłam z nią umówiona na Skypa ale odwołałam rozmowę gdyż podjęłam już decyzje co do wyboru. Czasami zastanawiam się, że oni mogli by być również wspaniałą alternatywą, ale niema co za dużo rozmyślać, bo prawda jest taka, że wspaniałych rodzin jest na pęczki.

Oraz ostatnia rodzina, do której miałam okazję wysłać jedynie wiadomość, iż "bardzo dziękuje za zainteresowanie, ale znalazłam już swój perfect match". Byli to wzięci prawnicy z Waszyngtonu, mieszkający na jego obierzach ( patrząc na to miasto w google map szczęka mi opadła i to dosłownie. Nie jestem wstanie podać jego nazwy, ale miasto to było naprawdę PRZEPIĘKNE!), mający dwie córki w wieku 11 i 9 lat. Następna wspaniała opcja i jeszcze z dwójką dzieci, ale ja nie mogłam przestać myśleć o rodzince #1 i tak już zostało :))                     
     

3 komentarze: